Tak przynajmniej twierdził król Anglii, Edward VII.
Uważał ponadto, że jeden kęs tego dania jest w stanie przekształcić kanibala w cywilizowanego dżentelmena.
Co do tego drugiego nie mam pewności, za to pierwsze twierdzenie to prawda absolutna i niepodważalna.
Już nie pamiętam kiedy i gdzie jedliśmy je po raz pierwszy, ale od tamtej pory ich smak stał się jednym z moich ulubionych.
Zapach świeżo usmażonych naleśników, zmieszany z aromatem pomarańczy, z delikatnie chrupkimi, uprażonymi migdałami i orzeźwiającą wonią mięty to idealny sposób na dobre rozpoczęcie weekendu.
Zaczynamy od usmażenia standardowych naleśników. Ze względu na to, że potem do sosu dodaje się cukier, nie ma potrzeby robić ich zbyt słodkich. Do ciasta dodajcie więc znacznie mniej cukru, niż zwykle (my zamieniamy go najczęściej na syrop z agawy – o innych, dużo zdrowszych zamiennikach cukru możecie poczytać TU). Najczęściej smażymy po dwa, maksymalnie trzy naleśniki na osobę, bo jest to dość sycące danie.
Naleśniki gotowe?
Gdy już wszystkie naleśniki są wymoczone w sosie, polewamy je ok. 40 ml (kieliszek) Cointreau, lub innego likieru pomarańczowego i podpalamy (my korzystaliśmy też z włoskiego Limoncello i również sprawdził się doskonale).
Naleśniki z sosem wykładamy na talerze, posypujemy podprażonymi na patelni płatkami migdałów, dekorujemy świeżą miętą i natychmiast podajemy.
Pamela Pychynska
Ooo trzeba wypróbować, uwielbiam naleśniki 😀
mamaszymona
Ciekawa propozycja,warta wykorzystania:-)
mandyrynka
ojej , nie mam tego ostatniego alkoholowego skladnika:( ale bym zjadla
nebule
o wow! Spróbuję
Anonymous
Zrobione, zjedzone:)) bardzo delikatne w tym syropie, polecam!
Justyna Goldman
Uwielbiam! Już wiem, co dziś zrobię na podwieczorek :). Co prawda moment podpalania zawsze mnie stresuje, ale dla tego smaku jestem w stanie przełamywać wszystkie lęki :).